— Ostrożnie — zaczął Snape, widząc jak niezdarnie Potter odbiera od niego szklaneczkę whiskey. — Byłoby szkoda, gdybyś rozlał trunek starszy od siebie.
Profesor uśmiechnął się kpiąco na widok lekko rumieniącego się chłopaka.
— Może zatem napijemy się Porto z pięćdziesiątego trzeciego, żebyś poczuł się lepiej — syknął rozeźlony Harry.
Snape zmierzył go lodowatym spojrzeniem.
— To, że pozwalam ci trzymać rubin wśród alkoholi nie oznacza, że dostaniesz do ręki diament.
Harry prychnął i zmrużył oczy z wściekłości, po czym niby od niechcenia rzucił:
— I tak twoje najcenniejsze klejnoty miałem już w dłoniach.
Severus zaczął się krztusić. Harry, gratulując sobie w duchu, upił łyk dwudziestoletniej whiskey.
Cóż Snape zapewne był wtedy po czterdziestce, więc tak, Harry miał w dłoniach starsze rzeczy niż dwudziestoletnia Whiskey.
OdpowiedzUsuń