Snape z niezadowoleniem skonstatował, że jego gabinet przestawał być dobrym miejscem na toczenie pojedynków. W ciągu ostatniego miesiąca zaklęcia Pottera zdołałby przebić zabezpieczania trzykrotnie, powodując kolejno: dziurę w ścianie, zmienienie krzesła w stos drzazg i podpalenie biurka, a w tym momencie ochrona padła po raz czwarty. Zdekoncentrowało to Harry’ego na tyle, że nie zauważył kolejnego zaklęcia. W następnej chwili z impetem uderzył w regał, tłukąc przy tym część zawartości. Zamarynowana Octopus vulgaris wypadła z resztek słoja wprost na głowę Pottera.
— Łe, to jest ohydne — stęknął chłopak, podnosząc dwoma palcami dyndającą przed jego nosem mackę. Severus nie zdołał zamaskować swojego rozbawienia.
Snape realnie się cieszy z kłopotów Harry'ego.
OdpowiedzUsuń