Motyle
bez
skrzydeł

Witaj!

Znajdujesz się na blogu zawierającym różnego typu opowiadania fanfiction (liczba fandomów powoli się rozrasta), z przewagą tych o tematyce homoseksualnej. Jeżeli nie przepadasz za slashem, wybierz dla siebie coś z kategorii general.

Serdecznie zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii.

Aktualności

24.07.2021 Niedługo pojawi się tu tekst z nowego fandomu!

3 lipca 2021

Ciąg niedoskonały. Część 12. Soczyste morderstwo

Prompt: książka/morderstwo/krowa/telefon/płatki

Soczyste morderstwo

Detektyw Mark Brown odchylił wyłamane drzwi. Powoli i ostrożnie, tak, aby nie zaskrzypiały i wślizgnął się do środka. Mieszkanie na pierwszy rzut oka wydawało się puste i ciche. Wpadające przez okno światła ulicy odsłaniały raz po raz pobojowisko, jakie teraz przedstawiał salon. Zawartość szaf i regałów znajdowała się na podłodze. Rozpute były poduszki, rozbite obrazy. 

Ktoś tu zdecydowanie czegoś szukał, a zadaniem Browna było odgadnąć, czy to znalazł.

Detektyw z kieszeni płaszcza wyciągnął latarkę, aby po chwili powoli i metodycznie zacząć przeczesywać znajdujący się na podłodze bałagan. Wreszcie ujrzał coś, co przykuło jego uwagę. Podniósł rozbitą ramkę ze zdjęciem, na którym poza denatką i właścicielką mieszkania znajdował się ktoś, kto według jego wiedzy, nie miał się prawa tam znaleźć. Drugą osobą na zdjęciu była...

Telefon Ilony nagle zawibrował, sprawiając, że ta podskoczyła na krześle. Zapomniana miska z płatkami śniadaniowymi zachybotała i przewróciła się, zalewając książkę. 

— Jasna cholera! — zawyła Ilona, nie wiedząc, za co ma chwycić najpierw: dzwoniący telefon czy kolejny tom przygód detektywa Browna. Poderwała jednocześnie i książkę, i telefon, co skończyło się jedynie gorzej. Utytłana w płatkach śniadaniowych powieść wyślizgnęła się z jej rąk i pacnęła smętnie na podłogę. 

Tylko dzięki sprawnemu refleksowi Ilony, telefon nie podzielił jej losu. Spojrzała na wyświetlacz i przełknęła głośno, pośpiesznie odbierając połączenie od szefowej.

— Pani Ilonko, jak się cieszę, że Pani odebrała. Niestety pani Anetka musiała dziś wziąć urlop na żądanie, bo jej Brajanek się pochorował. Podobno to grypa jelitowa. W każdym bądź razie moja droga, brakuje nam na dziale rąk do pracy, dlatego dzwonię do kogo mogę! Przyjdziesz dwie godzinki wcześniej, prawda?

„Pani Ilonka” skrzywiła się paskudnie, a potem dziecinnie wystawiła język do telefonu. Na szczęscie to nie była video rozmowa. Początkowy bunt kobiety zmienił się w rezygnację.

— Tak, oczywiście, będę dzisiaj wcześniej.

— Cudownie. Życie nam wszystkim ratujesz kochana! — wykrzyknęła szefowa i, nie czekając na słowa pożegnania od swojej pracownicy, rozłączyła się.

Ilona odłożyła telefon na blat i spojrzała na niego groźnie.

 — Wredna stara krowa — burknęła, powielając przydomek szefowej, który za jej plecami nadali jej pracownicy. Według Ilony całkowicie słusznie.

A potem dotarło do niej, że najnowszy nabytek domowej biblioteczki leży dalej na podłodze utytłany w jej śniadaniu. Szybko podniosła książkę, starając się ratować namoknięte strony. Ile by dała, żeby jej codziennością było rozpracowywanie morderstw, a nie użeranie się z „wredną starą krową”. 

Niestety jedyne, na co mogła obecnie liczyć, to śledzenie przygód błyskotliwego detektywa z kart powieści. I to dopiero wieczorem, bo zaraz musiała wychodzić do pracy.

Dorosłe życie było do bani.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz