Liczba słów: 100
Ostrzeżenia: wulgaryzmy
Teksas
Skwar lał się z nieba i nic nie wskazywało na to, aby pogoda miała się w najbliższym czasie zmienić. Jim otarł spocone czoło brudną chustą. Zachciało mi się jebanego Teksasu, pomyślał wściekle, wreszcie docierając do samotnego jak palec domu. Wyglądał na opuszczony. I to już od jakiegoś czasu, zauważył, patrząc na zardzewiałe zawiasy. Nie fatygował się pukaniem, tylko od razu wyważył drzwi do przedsionka. Nie zważając na panujący w środku zaduch, pognał do zlewu. Odkręcił kran, ale nie padła z niego nawet jedna kropla.— Kurwa! — zaklął na głos.
Wyglądało na to, że przyjdzie mu zdechnąć na tym pustkowiu z odwodnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz